Dodał admin, 2011-03-08

"Korzystajmy z każdej okazji do inwestowania, bo nie potrwa ona długo" mówi Agnus McIntosh, dyrektor działu analizy w King Struge.

Międzynarodowy Konsultant ds. Nieruchomości wydaje swój coroczny raport obejmujący 45 europejskich miast. "W ciągu sześciu miesięcy przewidujemy, że ceny nieruchomości komercyjnych na najważniejszych europejskich rynkach będą znów rosły, podążając za trendem wyznaczanym już przez Londyn. Do wiosny 2011 inwestorzy, którzy nie zdecydują się na zakup nieruchomości mogą zaprzepaścić szansę na spore oszczędności." Na tle niskiego popytu na przestrzeń biurową, wzrastająca ich dostępność i coraz niższe czynsze, głównie w Londynie, były głównym celem inwestorów na początku 2010 roku. "Londyn jest centrum zainteresowania wielu inwestorów, ponieważ koncentrowanie się na inwestycjach w państwach położonych w głębi kontynentu jest ciągle trudne" mówi Chris Gore z firmy King Sturge. "Relatywnie niska wartość funta pomaga Wielkiej Brytanii, lecz inwestorzy swoim majątkiem zarządzają pod kątem zysków, a oszczędzanie staje się popularniejsze od aktywnego inwestowania". Istnieją przesłanki, że rok 2009 był okresem, kiedy wartości nieruchomości były najniższe, a Londyn mógł wtedy być jednym z rynków, które jako pierwsze odzyskiwały swoją płynność. Mimo, że oczekiwane są kolejne spadki cen, na pewno do końca tego roku, najbardziej odczuwalne będą one na tych rynkach, które najbardziej podatne są na zmiany na arenie międzynarodowej. "Inwestorzy oczekują długoterminowych zysków, na szczęście ciągle znajdują się one po zielonej stronie wykresów. Coraz większa liczba transakcji widoczna jest również w Paryżu, ponieważ wartości kapitałowe w tamtej okolicy spadły w podobnym stopniu jak to miało miejsce w Londynie" stwierdza Penny Hacking z King Sturge. "Popyt skupia się właśnie tam, a to właśnie niemieccy inwestorzy są szczególnie aktywni w odniesieniu do francuskiego kapitału." Rynek mieszkaniowy w Londynie ucierpiał ostatnio dość znacznie, a średnie zainteresowanie nim spadło o około 40%. Rezultatem jest większa elastyczność właścicieli i korzystne umowy najmu oraz sprzedaży. Takie trendy doprowadziły do częstszych "zakupów" w Londynie, a głównymi inwestorami są Niemcy, kraje azjatyckie i Bliskiego Wschodu. "Ze względu na to, że kontynent europejski zdaje się wychodzić z ekonomicznego kryzysu, warunki na inwestowanie stają coraz bardziej korzystne" dodaje Andrew Burrel z King Sturge. "Z początku tempo poprawy sytuacji będzie dość wolne, jednak ożywienie w Europie powinno trwać przez następne 12 miesięcy. Rynki wynajmu i dzierżawy mogą jednak w mniejszym stopniu odczuć tą poprawę." W Europie Zachodniej największe spadki spodziewane są w tych miastach, które najbardziej podatne są na wpływy międzynarodowe, szczególnie z Amsterdamie, Paryżu, Brukseli i Frankfurcie. Popyt w Europie Środkowej i Centralnej zmienia się według nieco innego schematu, jednak zarówno w Pradze, Budapeszcie i Warszawie najbardziej odczuwa się skutki jego zmniejszenia. We wszystkich tych trzech miastach spodziewane jest zwiększenie popytu mniej więcej w połowie roku. Patrząc w przyszłość Zatrudnienie będzie w większości europejskich gospodarek spadać przez okres krótki do średniego, a branża nieruchomości zapewne to odczuje. Prognozy zatrudnienia dają pewien pogląd na to, jak kształtować będzie się popyt. Po roku 2010 warunki polepszają się, na razie wolno, ale stabilnie. Mimo tego, że wskaźniki rozwoju gospodarczego nie są zbyt optymistyczne, według ostatnich prognoz branża nieruchomości wpłynie na poprawę stopnia zatrudnienia. Londyn trzyma się dzielnie, głównie za sprawą dobrej pozycji międzynarodowej, zróżnicowanej demografii i solidnej gospodarki Wielkiej Brytanii. Monachium i Mediolan, podobnie jak Amsterdam i Frankfurt, wykazują dość znaczną poprawę na rynku zatrudnienia, mimo względnie słabych danych płynących z gospodarki.